Policyjne nieoznakowane BMW regularnie zbierają żniwa na drogach. Tym razem w ich ręce wpadł kierowca, który zapomniał o obowiązującym ograniczeniu prędkości i jechał zdecydowanie za szybko.
Nieoznakowane BMW w akcji
Funkcjonariusze z zabrzańskiej drogówki należący do specjalnej grupy Speed przerwali szarżę kierowcy, który z odcinka drogi DTŚ urządził sobie tor wyścigowy. Ich nieoznakowane BMW po raz kolejny spisało się na medal. Tym razem mundurowi musieli gonić za samochodem Volvo, który jechał z prędkością 160 km/h w miejscu, w którym obowiązuje ograniczenie do 70 km/h. Dla funkcjonariuszy była to jednak formalność i szybko zatrzymali szaleńczo jadący pojazd.
Kierowcą, który przekroczył ograniczenie prędkości o 90 km/h okazał się 29-letni mężczyzna. Pośpiech okazał się dla niego dosyć kosztowny. Mundurowi ukarali go bowiem mandatem w wysokości 500 złotych. Co więcej, do jego konta dopisali 10 punktów karnych. To zapewne co najmniej częściowo ostudzi jego wyścigowe zapędy w przyszłości.
Kiepski przykład
W informacji podanej przez policję po raz kolejny użyto sformułowania „rajd” w kontekście szaleńczej jazdy po drogach publicznych. Trzeba przyznać, że jest to bardzo krzywdzące określenie dla tej dyscypliny sportu. Polscy rajdowcy z prawdziwego zdarzenia nie mają nic wspólnego z nieodpowiedzialną jazdą kierowców na trasach czy po mieście. Ponadto, właśnie między innymi przez stawianie rajdów w tak złym świetle, odbywa się ich w naszym kraju coraz mniej, a ich organizacja jest coraz trudniejsza. Warto przemyśleć czy stawianie pięknej dyscypliny sportu na równi z piratami drogowymi to dobry pomysł.
Źródło: Policja