Kierowca zawodowy z Ukrainy pracujący dla polskiego przewoźnika trafił w ręce inspektorów ITD. Okazało się, że jego pracodawcą był typowy “dziadtrans”, a On sam także łamał przepisy.
Kierowcy zawodowi często na portalach internetowych skarżą się na nieuczciwych pracodawców, którzy psują rynek. Szoferzy w takich firmach często zmuszani są do stosowania nielegalnych praktyk w postaci jazdy na magnesie lub na karcie innego kierowcy. Właśnie tak było w przypadku tej kontroli, którą przeprowadziło ITD.
Na cudzej karcie
Patrol ITD z Siedlec w nocy z piątku na sobotę (12-13 lutego) na krajowej „dwójce” koło Kałuszyna zatrzymał zestaw należący do polskiego przewoźnika. Natomiast jego kierowcą był obywatel Ukrainy. Już podczas pierwszych rutynowych czynności okazało się, że kontrola będzie miała kosztowny finał.
Inspektorzy Inspekcji Transportu Drogowego sprawdzili tachograf w pojeździe. Okazało się, że jest w nim karta należąca do innego kierowcy. Szofer tłumaczył się, że ciężarówka była w warsztacie i zapomniał zabrać swojej karty z bazy przedsiębiorstwa. Funkcjonariusze jednak nie uwierzyli w tę historię. Co więcej, podczas sprawdzania karty okazało się, że Ukrainiec o 39 minut skrócił wymagany odpoczynek dzienny. To niestety oznaczało kolejne wykroczenie w jego wykonaniu.
Funkcjonariusze ITD w tych okolicznościach zatrzymali kartę kierowcy, którą posługiwał się mężczyzna, a następnie odesłali ją do odpowiedniej instytucji na Ukrainie. Zakazali mu również dalszej jazdy do czasu odebrania prawidłowego odpoczynku i dowiezienia jego karty przez pracodawcę.
Kosztowna kontrola ITD
Kontrola zakończyła się dla kierowcy zawodowego również wysokimi mandatami. Łącznie musiał zapłacić 2250 złotych. Inspektorzy podkreślają, że konsekwencje finansowe grożą również przewoźnikowi i osobie zarządzającej transportem w przedsiębiorstwie. Wobec nich wszczęto postępowania administracyjne.
Źródło: GITD
Jak by ITD wzięli się do roboty na wschodzie i nie znajomości przewoźników to by 80% firm kombinuje z tachografem