Silniki typu Diesel wielu z nas jeszcze przeżyją
Regularnie słyszymy o walce ekologów z silnikami typu Diesel i promowaniu samochodów elektrycznych. Ta droga jednak nie do końca jest właściwa i potwierdzają to nawet bardzo wpływowe osoby.
Diesel jest z nami od dawien dawna. Paliwa tradycyjne zdominowały transport, bo są stosunkowo tanie i nadal łatwo dostępne. Ekolodzy jednak biją na alarm, chcąc ratować środowisko i podkreślają, że tego rodzaju napędy je rujnują. A czy proponują alternatywę? Owszem – mają nią być samochody elektryczne.
W rzeczywistości przeciętny Kowalski bez mrugnięcia okiem wymieni co najmniej dwie podstawowe wady tych środków transportu. Chodzi oczywiście o zasięg oraz czas ładowania. Osoby zagłębiające się w temat zapewne dopisałyby do tej krótkiej listy kolejne punkty. Sam dyrektor generalny Bosch również ma poważne zastrzeżenia wobec trendu ekologów oraz producentów samochodów.
Samochody elektryczne są upośledzone
Volkmar Denner będący wspominanym dyrektorem generalnym firmy Bosch bardzo słusznie zauważył, że faworyzowanie wyłącznie aut na prąd jest krótkowzroczne i to z kilku powodów. Przede wszystkim jego zdaniem silniki typu Diesel czy benzyna również mogą być znacznie bardziej ekologiczne. Ponadto koncern zarzuca ekologom, ale także urzędnikom, że promowanie wyłącznie samochodów elektrycznych to zdecydowanie za mało. Firma Bosch podkreśla, że brakuje alternatyw dla elektromobilności.
Zapewne nie musimy nikogo przekonywać, że dotyczy to także wodoru, który obecnie dla przeciętnych użytkowników jest bardzo drogi i trudnodostępny. Warto też podkreślić, że według The Financial Times, Bosch będzie inwestować silniki spalinowe przez kolejnych 20-30 lat! Dlaczego? Bo samochody elektryczne na chwilę obecną mają zbyt wiele wad.
Diesel długo jeszcze z nami pozostanie
Prezydent USA, Joe Biden również nie ma wątpliwości, że tradycyjne silniki pozostaną z nami jeszcze przez kolejne lata. Według niego zredukowanie emisji gazów cieplarnianych jak najbardziej jest konieczne, ale aby osiągnąć cel postawiony sobie przez rządzących do 2030 roku potrzeba czegoś więcej.
Zmiany muszą dotknąć nie tylko użytkowników samochodów z silnikami typu Diesel czy benzyna, ale także, a może nawet przede wszystkim działu transportu jako całości. Zarówno ciężarówek, a nawet statków i samolotów. Ograniczenia w produkcji szkodliwych gazów powinny według Prezydenta dotyczyć również sektorów wytwarzania energii elektrycznej, które także generują olbrzymie ilości szkodliwych gazów.
Kolejną kwestią jest sam czas wymiany samochodów Amerykanów na nowe – elektryczne. W ubiegłym roku zaledwie niespełna 2% z nich zdecydowało się na zakup tego rodzaju pojazdu. Co więcej, szacuje się, że w Stanach jeździ około 279 milionów aut napędzanych silnikami typu Diesel lub benzyna. Zastąpienie takiej liczby pojazdów w dekadę tymi na “ekologiczne” napędy jest zwyczajnie niemożliwe i zajmie jeszcze wiele długich lat. To z kolei oznacza, że paliwa tradycyjne będą im, ale również nam, jeszcze bardzo długo towarzyszyć.