Uncategorized

Samochód dostawczy pękał w szwach! Załadowana była nawet jego kabina!

Samochód dostawczy z taką ilością ładunku nigdy nie powinien wyjechać na drogi. Jego przestrzeń ładunkową – i nie tylko – wykorzystano do absolutnych granic możliwości.

Obserwując pomysłowość ludzi w transporcie człowiek ciągle się zaskakuje. Wydaje się, że swego rodzaju skala absurdu w tej branży nie istnieje. Co więcej, gdy już myślimy, że gorzej być nie może, to trafiamy na takie niechlubne rodzynki.

samochód dostawczy

Samochód dostawczy zatrzymano w Niemczech

Pojazd zatrzymano do kontroli w Niemczech, na autostradzie A1 między Bremen a Hamburgiem. Okazało się, że należy on do polskiego przewoźnika. Funkcjonariusze zwrócili uwagę na ten samochód dostawczy nie bez powodu. Gdyby nie jego plandeka, to można by odnieść wrażenie, że z przestrzeni ładunkowej zaraz coś wypadnie!

Nie trudno również było się domyślić, że auto waży znacznie więcej, niż powinno. Wskazywały na to choćby opony, które znacząco uginały się od ciężaru przewożonego towaru. Dlatego też auto chwilę po zatrzymaniu trafiło na Niemiecką wagę.

samochód dostawczy

Ładunku na trzy dostawcze!

Okazało się, że dostawczaka załadowano ogromną ilością opon. Zajęły one całą tylną przestrzeń ładunkową do tego stopnia, że aż wypychały plandekę na zewnątrz. Ponadto kierowca postanowił zagospodarować również część kabiny, żeby przewieźć dodatkowo kolejnych kilka sztuk!

Fiat Ducato, którym poruszał się bohater tego artykułu ma przedni napęd oraz nie posiada pełnej ramy. Ta informacja w tych okolicznościach jest o tyle istotna, że auto ważyło – uwaga – 7,1 tony, zamiast dopuszczalnych 3,5 tony! To wręcz absurd, że tak przeładowanym pojazdem kierowca wykonywał przewóz międzynarodowy.

Nie wiemy jaką karę zapłacił kierowca samochodu, ale możemy się tylko domyślać, że była ona dotkliwa. Ponadto mógł on wyruszyć w dalszą drogę dopiero po przeładowaniu nadmiaru ładunku, a tego wystarczyłoby spokojnie na dwa kolejne pojazdy z DMC do 3,5 tony.

kontrolamandatsamochód dostawczy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *